Fabio Sachs Młodszy - klerk w Banku Molnara. Syn Fabio Sachsa. Oprowadzał Ciri po Gors Velen. Ciri wywróżyła, że będzie wielkim odkrywcą, ,jego imieniem nazwie się przylądek, kraniec kontynentu i że mając pięćdziesiąt cztery lata, żonę, syna i trzy córki, umrze, daleko od domu i bliskich... Na chorobę, która dziś jeszcze nie ma nazwy.
Dane z książek Sapkowskiego
Dziękuję, pani Yennefer - Ciri włożyła amulet i monety do sakiewki, ciekawie spojrzała na chłopca wbiegającego do kantoru. Chłopiec był piegowaty, falujące kasztanowate włosy spadały mu na wysoki kołnierz szarego uniformu klerka.
- Fabio Sachs - przedstawił Giancardi. Chłopiec ukłonił się grzecznie.
- Fabio, to jest pani Yennefer, nasz czcigodny gość i szanowana klientka. A ta panna, jej wychowanka, ma życzenie zwiedzić miasto. Będziesz jej towarzyszył, służył za przewodnika i opiekuna.
Chłopiec ukłonił się jeszcze raz, tym razem wyraźnie w stronę Ciri.
- Ciri - powiedziała chłodno Yennefer. - Wstań, proszę.
Wstała, zdziwiona lekko, bo znała obyczaj na tyle, by wiedzieć, że tego nie wymagał. I natychmiast zrozumiała. Klerk, co prawda, wyglądał na jej rówieśnika, ale był od niej o głowę niższy.
- Molnar - powiedziała czarodziejka. - Kto ma się tu opiekować kim? Nie mógłbyś oddelegować do tego zadania kogoś o nieco znaczniejszych gabarytach?
Chłopiec poczerwieniał i pytająco spojrzał na pryncypała. Giancardi przyzwalająco kiwnął głową. Klerk ukłonił się po raz kolejny.
- Wielmożna pani - wypalił płynnie i bez skrępowania. - Może i nie jestem duży, ale można na mnie polegać. Znam dobrze gród, podgrodzie i całą okolicę. Będę opiekował się tą panną, jak umiem najlepiej. A gdy ja, Fabio Sachs Młodszy, syn Fabia Sachsa, robię coś tak, jak umiem najlepiej, to... To niejeden większy mi nie dorówna.
Yennefer patrzyła na niego przez chwilę, potem odwróciła się w stronę bankiera.
- Gratuluję, Molnar - powiedziała. - Umiesz dobierać pracowników. Będziesz miał w przyszłości pociechę z twojego młodszego klerka. Zaiste, kruszec dobrej próby dźwięczy, gdy weń uderzyć. Ciri, z pełnym zaufaniem powierzam cię pieczy Fabia, syna Fabia, albowiem jest to mężczyzna poważny i godny zaufania.
Chłopiec zaczerwienił się aż po cebulki kasztanowatych włosów. Ciri czuła, że też się rumieni.
— Czas pogardy, str. 64
- No... - zająknął się Fabio. - Najbardziej, to... Czy będę podróżował. Chciałbym podróżować. Zwiedzić cały świat...
Będzie, pomyślała nagle Ciri, czując zawrót głowy. Będzie pływał na wielkich białych żaglowcach... Dotrze do krain, których nikt przed nim nie widział... Fabio Sachs, odkrywca... Jego imieniem nazwie się przylądek, kraniec kontynentu, który dziś jeszcze nie ma nazwy. Mając pięćdziesiąt cztery lata, żonę, syna i trzy córki, umrze, daleko od domu i bliskich... Na chorobę, która dziś jeszcze nie ma nazwy...
— Czas pogardy, str. 74
- Nie! - krzyknął Fabio. - Nie rób jej krzywdy, wielmożna pani! Ja jestem klerkiem w banku pana Molnara Giancardiego, a ta panienka jest...
— Czas pogardy, str. 84