Fauve - zielonowłosa driada, eskortowała Jaskra gdy ten szukał Geralta w Brokilonie. Bardzo lubiła muzykę.
Galeria[]
Gwint[]
Dane z książek Sapkowskiego[]
- Próchno i rodzaj mchu. To rośnie tylko tutaj, w Brokilonie. I tylko one wiedzą, jak to wszystko razem spleść, by świeciło. Dziękuję ci, Fauve.
Driada nie odpowiedziała, ale i nie odeszła. Przykucnęła obok. Jej czoło przepasywał wianek, długie włosy spadały na ramiona. W świetle włosy wyglądały na zielone, a może i naprawdę takie były. Jaskier wiedział, że włosy driad miewały najdziwaczniejsze barwy.
- Taedh - powiedziała melodyjnie, unosząc na trubadura oczy błyszczące w drobnej twarzy przeciętej skośnie dwoma równoległymi ciemnymi pasami maskującego malunku. - Ess've vort shaente aen Ettariel? Shaente a'vean vort?
- Nie... Może później - odpowiedział grzecznie, starannie dobierając słowa Starszej Mowy. Driada westchnęła, pochyliła się, delikatnie pogładziła gryf leżącej obok lutni, wstała sprężyście. Jaskier patrzył za nią, gdy odchodziła w las, ku innym, których cienie chwiejnie majaczyły w niewyraźnym blasku zielonych latarenek.
— Czas pogardy, str. 205-206
Na skraju lasu czekała na nich samotna draida. Jaskier poznał ją od razu - to była ta o zielonkawych włosach, która nocą przyniosła im światło i chciała go nakłonić do dalszego śpiewania. Driada uniosła dłoń, nakazując im zatrzymać się. W drugiej ręce miała łuk ze strzałą na cięciwie.
— Czas pogardy, str. 232
Wiedźmin zatoczył się, oparł o cedr, usiadł ciężko przy pniu. Milva odskoczyła, przerażona bladością, która nagle pokryła mu twarz.
- Aglaïs! Sirssa! Fauve! Do mnie, żywo! Zaraza, na umieranie mu się chyba zebrało! Hej, ty!
- Nie wołaj ich... Nic mi nie jest - Mów. Chcę wiedzieć...
— Chrzest ognia, str. 17