Game widow (dyskusja | edycje) mNie podano opisu zmian |
Game widow (dyskusja | edycje) Nie podano opisu zmian |
||
(Nie pokazano 4 wersji utworzonych przez 4 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
⚫ | '''Gwint''' - Gra karciana, szczególnie upodobana wśród [[Krasnolud|krasnoludów]], którym swe istnienie zawdzięcza. Zasady są dość skomplikowane, przypominają współczesną grę w brydża. Do gry służyły starannie wykonane karty i nie tylko, każdy z grających posiadał gruby kij, służący do okładania się po głowach, lecz głównie do straszenia przeciwników. |
||
⚫ | |||
⚫ | |||
== Dane z książek Sapkowskiego == |
== Dane z książek Sapkowskiego == |
||
Linia 10: | Linia 9: | ||
}} |
}} |
||
− | [[ |
+ | [[Kategoria:Kultura]] |
⚫ | |||
+ | |||
+ | [[de:Schlagwetter]] |
||
+ | [[en:Barrel]] |
Aktualna wersja na dzień 20:16, 26 mar 2017
Gwint - Gra karciana, szczególnie upodobana wśród krasnoludów, którym swe istnienie zawdzięcza. Zasady są dość skomplikowane, przypominają współczesną grę w brydża. Do gry służyły starannie wykonane karty i nie tylko, każdy z grających posiadał gruby kij, służący do okładania się po głowach, lecz głównie do straszenia przeciwników.
Dane z książek Sapkowskiego
Zoltan, Yazon Varda, Caleb Stratton i Percival Schuttenbach usiedli opodal wozu i bez wytchnienia grali w gwinta, ich ulubioną grę karcianą, której poświęcali każdą wolną chwilę, nawet w poprzednie, mokre wieczory.
— Chrzest ognia, str. 84
Skomplikowanych reguł tej typowo krasnoludzkiej gry nadal nie mógł pojąć, ale zachwycał się wyjątkowo starannym wykonaniem kart i malunkami figur. W porównaniu do kart, którymi grali ludzie, karty krasnoludów były prawdziwymi arcydziełami poligrafii. (...)
Wizerunki na kartach krasnoludów wykluczały podobne pomyłki. Noszący koronę wyżnik był prawdziwie królewski, panna cycata i urodziwa, a uzbrojony w halabardę niżnik zawadiacko wąsaty. Figury te zwały się po krasnoludzku harval, vaina i ballet, ale Zoltan i jego kompania używali w grze języka wspólnego i nazw ludzkich. (...)
Podstawową zasadą krasnoludzkiego gwinta było coś przypominającego licytację na targu końskim - tak intensywnością, jak i natężeniem głosu licytujących. Następnie para zgłaszająca najwyższą "cenę" starała się zdobyć jak najwięcej wziątek, czemu druga para na wszelkie sposoby przeszkadzała. Rozgrywka przebiegała głośno i gwałtownie, a obok każdego gracza leżał gruby kij. Okładano sie kijami dość rzadko, ale wymachiwano często.
— Chrzest ognia, str. 85