Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki
Advertisement

Korath - pustynia zwana także "Patelnią" znajdująca się na dalekim południu w Nilfgaardzie. Chmury zawsze omijają to miejsce. Od zachodu ograniczona łańcuchem górskim Tir Tochair. Ciri udało się ją przebyć, po tym jak została tam przeniesiona przez Portal Benaventa. Według (zarzuconej) wersji z opowiadania Coś się kończy, coś się zaczyna, w katakumbach pod pustynią, znalazła miecz Gveir.

Dane z książek Sapkowskiego[]

Zewsząd otaczała ją kamienista, szaroczerwona, pocię­ta jarami i uskokami równina, gdzieniegdzie wypiętrzają­ca się kopcami kamieni lub ogromnymi głazami o dziwa­cznych kształtach. Nad równiną, wysoko, wisiało wielkie, złote, rozpalone słońce, żółcące całe niebo, zniekształcają­ce widoczność oślepiającym blaskiem i drganiem powietrza.


Czas pogardy, str. 246

Krajobraz nie zmienił się po pierwszej godzinie mar­szu. Dookoła nadal nie było nic, tylko kamienie, szaro-czerwone, ostre, osuwające się spod nóg, zmuszające do ostrożności. Rzadkie krzaki, suche i kolczaste, wyciągały ku niej z rozpadlin poskręcane pędy. Przy pierwszym na­potkanym krzaku Ciri zatrzymała się, licząc, że trafi na liście lub młode gałązki, które można będzie wyssać i zżuć. Ale krzak miał tylko kaleczące palce ciernie. Nie nadawał się nawet do tego, by wyłamać z niego kij. Drugi i trzeci krzak były takie same, następne zlekceważyła, minęła nie zatrzymując się.


Czas pogardy, str. 251

Daleko, na horyzoncie, za falującą zasłoną upału, zoba­czyła coś, co mogło być tylko łańcuchem górskim. Bardzo dalekim łańcuchem górskim.


Czas pogardy, str. 256

- Popatrzcie na nią. Spalona słońcem, pokaleczona, wykurzona. Wciąż pije, by gąbka, a wygłodniała, że strach. Powiadam wam, ona ze wschodu przyszła. Przesz­ła przez Korath. Przez Patelnię.
- Bajesz! Na Patelni nikt nie przeżyje. Z zachodu szła, od gór, korytem Suchaka. Ledwo o skraj Korathu zawa­dziła, a i tego było dość. Gdyśmy ją znaleźli, padła już, bez ducha leżała.
- Na zachodzie takoż pustkowie milami się ciągnie. Skąd tedy szła?
- Nie szła, ino jechała. Kto wie, z jak daleka. Ślady kopyt były podle niej. Musiał ją koń w Suchaku zwalić, dlatego pobita, posiniaczona.


Czas pogardy, str. 277

Miała najgorsze podejrzenia. Łapacze i ich herszt, Skomlik, mówili prostacką, niechlujną wersją wspólnego, ale bez nilfgaardzkiego akcentu. Łapacze byli zwykłymi ludźmi, ale służyli rycerzowi z Nilfgaardu. Łapacze cie­szyli się na myśl o nagrodzie, jaką za odnalezienie Ciri wypłaci im prefekt. We florenach.
Jedynymi krajami, gdzie obiegową monetą był floren, a ludzie służyli Nilfgaardczykom, były zarządzane przez prefektów cesarskie Prowincje na dalekim Południu.


Czas pogardy, str. 280

Określił bowiem, jak udało mi się ustalić, miejsce pobytu poszukiwanej osoby z tolerancją radiusa rzędu sto mil. A terenem tym okazała się pustynia, dzikie pustkowie gdzieś aż za masywem Tir Tochair, za źródłami Veldy.


Chrzest ognia, str.

Wideo[]

Advertisement