Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki

Manissa - zabójczyni, posłana przez Fregenala w celu wyeliminowania wysłannika druidów z kręgu Mayeńskiego. Przyjęła iluzoryczną postać starej babuleńki. Niestety, przez przypadek to Korina wzięła za wysłannika i, próbując go zabić, sama zginęła.

Dane z książek Sapkowskiego

Czytam więc, i dziwię się, co za baran wymyślił ten napis. Naraz, słyszę, ktoś bełkoce i mruczy za moimi plecami.Oglądam się, babuleńka, siwiuteńka, zgarbiona, z kijaszkiem, a jakże. Pytam grzecznie, co jej jest. Ona mamroce: "Głodnam, cny rycerzyku, od świtania na ząb nie było co wziąć". Zgaduję, ma babuleńka jeszcze minimum jeden ząb. Wzruszyłem się jak nie wiem co, biorę więc z sakwy chleba kąsek i połowę wędzonego leszcza, którego dostałem od rybaków nad Jarugą i daję starowince. Ta siada, mamle, chrząka, wypluwa ości. Ja nadal oglądam ten dziwny drogowskaz. Naraz babcia odzywa się: "Dobryś, rycerzyku, poratowałeś mnie, nagroda cię nie minie". Chciałem jej powiedzieć, gdzie może sobie wsadzić swoją nagrodę, a babka mówi: "Zbliż się, mam ci coś rzec do ucha, ważną tajemnicę odkryć, jak wielu dobrych ludzi od nieszczęścia wybawić, sławę zyskać i bogactwo".(..)
- Ha, pomyślałem sobie, klasyczna okazja się trafia. Jeśli babka, nie ma sklerozy, a ma wszystkie klepki, to może i będzie z tego zysk dla biednego wojaka. Schylam się, nadstawiam ucha, jak kto głupi. No i gdyby nie refleks, dostałbym prosto w grdykę. Odskoczyłem, krew sika mi z ramienia jak z fontanny pałacowej, a babka sunie z nożem, wyjąc, parskając i plując. Ciągle jeszcze nie uważałem, że to poważna sprawa. Poszedłem w zwarcie, by pozbawić ją przewagi, i czuję, że to żadna staruszka. Piersi twarde jak krzemienie...
Korin zerknął w stronę Visenny, by sprawdzić, czy się nie czerwieni. Visenna słuchała z grzecznym wyrazem zaciekawienia na twarzy.
- O czym to ja... Aha. Myślałem, zwalę ją z nóg i rozbroję, ale gdzie tam. Silna jak ryś. Czuję, za moment wysmyknie mi się jej ręka z nożem. Co było robić? Odepchnąłem ją, cap za miecz... Nadziała się sama.


Droga, z której się nie wraca, w zbiorze Coś się kończy, coś się zaczyna, str.