
Stół do przeprowadzenia mutacji w Kaer Morhen
Mutację - dokonywano na dzieciach "niespodziankach" których uratowany rodzic obiecywał wybawcy to co zostawił w domu a czego się nie spodziewa.
Dane z książek Sapkowskiego[]
I tak po kilku latach przyjeżdżał ów wiedźmin po swoją "niespodziankę" i zabierał dziecko do wiedźmińskiego siedliszcza Kaer Morhen gdzie dzieci poddawane były "próbie traw" polegającej na podaniu specjalnych ziół. Według słów Geralta z Rivii tylko 3 lub 4 na 10 dzieci przechodziło próbę traw. Po takiej próbie osoba zyskiwała niewiarygodny refleks oraz siłę, potrafiła również kontrolować swój oddech oraz puls. Oczy również podlegały zmianie zwykle stając się zielone i z pionowymi źrenicami, pozwalając tym samym na widzenie w ciemnościach. Dalej dzieci były trenowane w stukach walki i zabijania, by móc chronić ludzi od potworów i wszelkiego innego plugastwa. Gdy dziecko zakończyło trening było już dorosłe. Na potwierdzenie ukończenia treningu mężczyzna dostawał wiedźmiński medalion z wilkiem oraz dwa miecze: stalowy i srebrny. Niektórzy mniej pojęci ludzie uważali że srebrny jest na potwory zaś stalowy na ludzi. Mijało się to jednak z prawdą ponieważ oba były na potwory: " Wierzę w miecz. Jak widzisz, noszę dwa. Każdy wiedźmin ma dwa miecze. Nieżyczliwi mawiają, że ten srebrny jest na potwory, a ten z żelaza na ludzi. To oczywiście nieprawda. Są potwory, które można ugodzić wyłącznie srebrnym ostrzem, ale istnieją i takie na które działa tylko żelazo. Nie Iola, nie każde żelazo, ale wyłącznie te, które pochodzi z meteorytu. (...) Możesz, oczywiście, że możesz wziąć mój miecz do ręki. Widzisz, jaki lekki? Nawet ty unosisz go bez trudu. Nie dotykaj ostrza, skaleczysz się. Jest ostrzejsze niż brzytwa. Musi takie być."
— Ostatnie życzenie, str. 118