
Reynart de Bois-Fresnes - błędny Rycerz szachownicy , kuzyn Guya , przyjaciel Geralta z Rivii.
Historia
Reynart poznał Geralta podczas walki z ludźmi Słowika w lesie Caed Myrkvid, który znajdował się w obrębie księstwa Toussaint. Wiedźmin uratował rycerza gdy ten został ściągnięty z konia przez trzech bandytów usiłujących go zabić. Następnie razem z innymi rycerzami rozprawili się z resztą przeciwników, co zaowocowało późniejszym szacunkiem i przyjaźnią jakimi darzyli się wzajemnie obaj bohaterowie.
Podobnie jak inni rycerze z jego kraju składał okresowe śluby rycerskie na cześć księżnej Anny Henrietty. Towarzyszył wiedźminowi w czasie polowania na kuroliszka w Beauclair. Miał kochankę w Toussaint, była to żona kupca który zawsze zajmował się swoimi interesami, rycerz nie lubił o niej mówić. Pomógł Geraltowi i jego kompanii w odnalezieniu drogi do zamku Stygga. Polecił im także odwiedzenie jego kuzyna Guya de Bois-Fresnesa, który powinien wskazać im dalszą drogę.
Zginął podczas potyczki z grasantami na Przełęczy Cervantesaw okolicach strażnicy Vedette, został pośmiertnie odznaczony orderem.
Galeria
Gwint
Inne
Ciekawostki i inne Informacje
- Pełnił służbę u księżnej Anny Henrietty w księstwie Toussaint,
- Co miesiąc tak jak i inni rycerze księstwa Toussaint otrzymywał wypłatę,
- Rycerz udowodnił że ma talent do robienia interesów, radząc Geraltowi jak zainkasować dużą sumę za kuroliszka,
- Reynart jako honorowy rycerz, spełnił wszystkie swoje śluby za co mógł przedstawić się wiedźminowi swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem,
- Koń Reynarta nazywał się Bucefał.
Dane z książek Sapkowskiego
- Reynart de Bois-Fresnes, błędny Rycerz Szachownicy, stoi wraz z innymi błędnymi rycerzami w ogonku do książęcego kamerariusa. A wiecie, po co? Po miesięczną wypłatę! Ogonek, powiadam wam, jest długi na pół strzelenia z łuku, a od herbów aż się w oczach mieni. Spytałam Reynarta, jak to jest, a on na to, że błędny też bywa głodny.
— Pani Jeziora, str. 79
Ha, na honor, teraz, gdy spełniłem śluby, ja też... - Spełniliście śluby? - Fortuna łaskawą była! Bo trzeba wam wiedzieć, że przysięgę złożyłem, a nie byle jaką, lecz na żurawia. Wiosną. Ślubowałem piętnastu grasantów położyć przed Yule. Poszczęściło, wolnym ninie od ślubów. Pić już mogę i wołowinę jeść. Aha, nie muszę też już kryć imienia. Jestem, pozwólcie Reynart de Bois-Fresnes.
— Pani Jeziora, str. 61
A co się tyczy piór... Beczkoroby nie zauważą, jeśli wyrwiemy kuroliszkowi z dupy kilka sztuk i sprzedamy książęcej kancelarii. Kancelaria nie płaci z własnej kieszeni, lecz z kasy książęcej, bez targów zapłaci więc nie pięć, ale dziesięć od pióra. -Chylę czoła przed przebiegłością. - Nomen omen - Reynart de Bois Fresnes uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Mama musiała coś przeczuwać, chrzcząc mnie imieniem lisa chytrusa z powszechnie znanego bajecznego cyklu.
— Pani Jeziora, str. 59
-Jaskinie wypłukiwane w wulkanicznych tufach zawsze obfitują w potwory - pouczył z mądrą miną Reynart de Bois-Fresnes. Partnerował wiedźminowi już ponad miesiąc, będąc dobrym słuchaczem zdążył się wiele nauczyć. - Sprawa jasna, gdzie tuf, tam potwora tylko patrz.
— Pani Jeziora, str. 73
- Reynart de Bois-Fresnes, błędny Rycerz Szachownicy, stoi wraz z innymi błędnymi rycerzami w ogonku do książęcego kamerariusa. A wiecie, po co? Po miesięczną wypłatę! Ogonek, powiadam wam, jest długi na pół strzelenia z łuku, a od herbów aż się w oczach mieni. Spytałam Reynarta, jak to jest, a on na to, że błędny też bywa głodny.
- Gdzie tu sensacja?
- Żartujesz chyba! Błędni rycerze błądzą ze szlachetnego powołania! Nie za miesięczną pensję!
- Jedno — rzekł bardzo poważnie wampir Regis - nie wyklucza drugiego. Naprawdę. Wierz mi, Angoulême.
— Pani Jeziora, str. 79
- Jedź do Beauclair sam - powiedział niespodziewanie Reynart de Bois-Fresnes zaraz po tym, jak wyszli z oberży. - Ja zostanę w mieście. Do jutra. Bywaj, wiedźminie.
Geralt wiedział, że rycerz ma w mieście zaprzyjaźnioną niewiastę, mąż której podróżował dużo w interesach. Nie rozmawiali o tym nigdy, albowiem o takich sprawach mężczyźnie nie rozmawiają.
— Pani Jeziora, str. 95