Rience - Czarodziej-nieudacznik, działający "na smyczy" Vilgefortza. Studiował dwa lata w szkole czarodziejów w Ban Ard. Wyrzucony za kradzieże, pracował czas jakiś dla wywiadu Kaedwen. Za czasów królowej Calanthe siedział w cintryjskim lochu. Wypuszczony za kaucją, zaczął pracować dla Vilgefortza. Na jego żądanie miał dostarczyć mu Ciri. W trakcie jednej z prób ustalenia miejsca jej pobytu został dotkliwie poparzony przez Yennefer, po czym została mu na twarzy blizna. Od Emhyra otrzymał rozkaz zlikwidowania Geralta. Miał swój udział w wydarzeniach na Thanedd. Podczas walki na tafli jeziora Tarn Mira, Ciri przejechała mu łyżwami po palcach ucinając je. Rience utopił się w lodowatej wodzie.
Dane z książek Sapkowskiego:[]
Mężczyzna spojrzał na niego badawczo. Miał ciemne, wilgotne, jakby załzawione oczy, ostry nos i nieładne, wąskie wargi.
— Krew elfów, str. 23
Otóż szlachcic to jest, podobnież, wyszczekany jak kanclerz, niebiedny i nieskąpy, każący się nazywać Rience, czy jakoś tak. Na lewym policzku ma kraśną plamę, jakby oparzelinę. Znasz takiego?
— Krew elfów, str. 174
Bezczelny, pewny siebie pan Rience, któremu nawet nie chce się używać aliasów ani fałszywych imion. Pan Rience, który śmierdzi dymem nilfgaardzkiego komina. I czarodziejem renegatem.
— Krew elfów, str. 188
- Czy ten Rience - odezwała się niespodzianie Shani - ma na twarzy bliznę po poparzeniu trzeciego stopnia?
— Krew elfów, str. 198
Mężczyzna z twarzą zeszpeconą przez bliznę po oparzeniu przytaknął skinieniem głowy, mrużąc lekko ciemne wilgotne oczy o nieprzyjemnym wyrazie.
— Krew elfów, str. 223
- Ten Rience - zaczął Codringher - który tak cię interesuje, to dość tajemnicza postać. Udało mi się ustalić tylko to, że studiował dwa lata w szkole czarodziejów w Ban Ard. Wywalili go stamtąd, przyłapawszy na drobnych kradzieżach. Pod szkołą, jak zwykle, czekali werbownicy z kaedweńskiego wywiadu. Rience dał się zwerbować. Co robił dla wywiadu Kaedwen, nie udało mi się ustalić. Ale odrzuty ze szkoły czarodziejów zwykle szkoli się na morderców. Pasuje?
- Jak ulał. Mów dalej.
- Następna informacja pochodzi z Cintry. Pan Rience siedział tam w lochu. Za rządów królowej Calanthe.
- Za co siedział?
- Wyobraź to sobie, że za długi. Kiblował krótko, bo ktoś go wykupił, spłacając te długi wraz z procentami. Transakcja odbyła się za pośrednictwem banku, z zastrzeżeniem anonimowości dobroczyńcy. Próbowałem wyśledzić, od kogo pochodziły pieniądze, ale dałem za wygraną po czterech kolejnych bankach. Ten, kto wykupił Rience'a, był profesjonałem. I bardzo zależało mu na anonimowości.
Codringher zamilkł, zakasłał ciężko, przykładając chustkę do ust.
- I nagle, tuż po zakończeniu wojny, pan Rience pojawił się w Sodden, w Angrenie i w Brugge - podjął po chwili, ocierając wargi i patrząc na chustkę. - Odmieniony nie do poznania, przynajmniej jeśli chodzi o zachowanie i ilość gotówki, jaką dysponował i jaką szastał. Bo jeżeli chodzi o miano, to bezczelny sukinsyn nie wysilał się - nadal używał imienia Rience. I jako Rience zaczął prowadzić intensywne poszukiwania pewnej osoby, czy raczej osóbki. Odwiedził druidów z angreńskiego Kręgu, tych, którzy opiekowali się wojennymi sierotami. Ciało jednego z druidów odnaleziono po jakimś czasie w pobliskim lesie, zmasakrowane, noszące ślady tortur. Potem Rience pojawił się na Zarzeczu...
— Czas pogardy, str. 21
Wiem, że Rience to bezwzględny morderca. Wiem, że to arogancki łobuz, nie wysilający się nawet na przybieranie fałszywych imion. Wiem, że pracuje na czyjeś zlecenie. Na czyje, Codringher?
- Na zlecenie jakiegoś czarodzieja. To czarodziej wykupił go wtedy z lochu. Sam mnie informowałeś, a Jaskier to potwierdził, że Rience używa magii. Prawdziwej magii, nie sztuczek, które mógłby znać żak wylany z akademii. Ktoś go zatem wspiera, wyposaża w amulety, prawdopodobnie potajemnie szkoli. Niektórzy z oficjalnie praktykujących magików mają takich sekretnych uczniów i totumfackich do załatwiania nielegalnych lub brudnych spraw. W żargonie czarodziejów coś takiego określa się jako działanie ze smyczy.
— Czas pogardy, str. 22